czwartek, 3 października 2013
Dlaczego?
Niech mi ktoś szczerze powie co ze mną jest nie tak, że moje życie składa się ciągle z podobnych scenariuszy? Czy to ja jestem po prostu głupia i naiwna czy może faktycznie ci, na których trafiam tacy są? Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że podobna sytuacja przytrafi mi się w ciągu zaledwie kilku miesięcy... To tak kurewsko boli, że nie potrafię tego wyrazić. Ktoś najpierw stara ci się nieba przychylić, zdobywa twoje zaufanie, uczucie i nagle jebudu... Ledwo się zaczęło, a trzeba już kończyć. Nie chcę tak, moja psychika już ledwo wytrzymuje to wszystko. Jak to ma sens? Jaki jest cel tego wszystkiego? Ma mnie to wzmocnić? Nie wiem czy staję się silniejsza. Nie wiem czy można nazwać siłą utracenie wiary w ludzi i podłamanie całkowicie zaufania do drugiego człowieka. Człowiek sobie flaki wypruwa, stara się, żeby było dobrze. Troszczy się, wkłada w to wszystko całe serce i dostaje w zamian tylko "żegnaj". Już sama nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie chcę się użalać w kółko nad sobą, ale też ciężko mi jest podnieść się całkiem i iść dalej. Bo wciąż brakuje tego jednego elementu, tego najważniejszego, żeby człowiekowi było o wiele łatwiej iść przez ten świat. Bo przemierzanie go i stawianie czoła wszystkiego w pojedynkę jest cholernie trudne... Nie chcę tak...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz