środa, 21 stycznia 2015

Takie prawdziwe, prawda?

Szukam cię - a gdy cię widzę,
udaję, że cię nie widzę.

Kocham cię - a gdy cię spotkam,
udaję, że cię nie kocham.

Zginę przez ciebie - nim zginę,
krzyknę, że ginę przypadkiem...

czwartek, 15 stycznia 2015

Nowa siła?

Codziennie liczę nowe siniaki, codziennie zmierzam się z bólem stawów i mięśni. W nocy nie mogę spać bo gdy tylko się źle przekręcę to wyję z bólu. Ale pokochałam ten ból, on mi daje świadomość tego, że żyję. Ten ból jest przyjemny, dzięki niemu potrafię zapomnieć o innym bólu choć na chwilę.

Gdy staję "oko w oko" z rurą nie myślę o niczym innym jak tylko o sobie i swoich słabościach, które właśnie chcę zwalczyć. Nie myślę, że tego nie zrobię, bo będzie bolało, bo za mało umiem. Nie wyjdzie? Trudno! Spadnę na materac, podniosę się, wejdę jeszcze raz, aż w końcu się uda.  Chcę być silna, chcę wyrzucić z siebie słabość, chcę odkryć nową siebie, taką o której zawsze marzyłam. Silną, zdeterminowaną, pewną siebie.

Gdybym tylko mogła chodziłabym tam codziennie. Wszyscy mi mówią, że jestem szalona bo już byłam kilka razy z rzędu, a przecież dopiero zaczynam. Trudno, w końcu przestanie boleć, a ja będę umieć znacznie więcej. Jutro dzień odpoczynku, a w sobotę kolejna runda.

Chcę się skupić tylko na tym, tylko na sobie, olać wszystko inne. Tylko tam nie myślę o tym co mnie wypala od środka. Nie muszę w tym czasie rozmawiać z innymi, tłumaczyć się, żalić się z tego jak mi źle. Obserwuję ostatnio u siebie stan dziwnego odrętwienia i kompletnego "mamtowdupizmu". Jest mi z tym strasznie dziwnie bo obawiam się, że niedługo stracę umiejętność odczuwania czegokolwiek.

Dobrze, że przynajmniej obite kończyny cholernie mnie bolą... chociaż tyle jestem w stanie odczuwać...

sobota, 10 stycznia 2015

Nie umiem...

Czemu tak ciężko zapomnieć o kimś kto nie zasługuje na pamięć o sobie... Czemu tak bardzo trudno przestać tęsknić za kimś kto nie tęskni za Tobą i kompletnie się Tobą nie interesuje... Dlaczego tak trudno jest przestać kochać kogoś, komu na Tobie nie zależy w najmniejszym stopniu?

Codziennie zadaję sobie te pytania i nie potrafię znaleźć na nie odpowiedzi. Nie potrafię zrozumieć co takiego złego zrobiłam, że traktuje się mnie tak jakbym nic w jego życiu nie znaczyła...

Robię wszystko dla siebie, żeby nie myśleć, żeby skupić się na sobie, żeby się rozwijać, żeby żyć dla siebie. Ale co z tego skoro nie sprawia mi to radości, bo nie mam już z kim się tą radością dzielić.
Straciłam wiarę w miłość, w to że ktoś jest w stanie mnie pokochać taką jaką jestem, z moimi wadami i zaletami. Chciałam się zmienić, stać się lepszym człowiekiem i wszystko to na nic... Jestem okropna, jestem zła, nie nadaję się do bycia z kimś... Czuję się skazana na samotność i muszę się nauczyć być szczęśliwa sama... Ale nie wiem co mam jeszcze zrobić by to szczęście osiągnąć...
Nie umiem...

Jestem w stanie wybaczyć, ale co mi po tym jak nawet nie zasługuję na przeprosiny, na podziękowanie za kawałek wspólnie przeżytego życia...

Jestem niegodnym człowiekiem...