Tak sobie siedzę i myślę, że po tym co przeżyłam ostatnio powinnam być niezniszczalna... I jak nigdy stara maksyma "Co cię nie zabije, to cię wzmocni" wpasowała się w sytuację. Nikomu nie życzę, żeby przeszedł przez taki stres i koszmar jaki zgotowano mi niedawno. Niby to wszystko mam już za sobą, niby powinnam odetchnąć z ulgą, ale jakaś część mnie wciąż pozostaje w ciągłym napięciu, w obawie, że to może nie jest koniec.
Jednak mam nadzieję, a nawet w to mocno wierzę, że teraz będzie tylko lepiej. Możliwe, że Szaman ma rację, że jestem największym, pieprzonym farciarzem na świecie. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak teraz i oby ten stan trwał cały czas.
Wracam jutro do Warszawy, chcę rozpocząć nowy etap w moim życiu i wierzę w to, że będzie znacznie lepszy od tego poprzedniego. Może wreszcie się nauczyłam wielu rzeczy, może nie popełnię już tych samych błędów. Czuję, że nagle stałam się inną osobą, o wiele silniejszą, nabrałam cennego doświadczenia. I będę zawsze walczyć o swoje, choćby nie wiem co!
Prvo. Weźże ogarnij, kobieto, jakiś w miarę normalny szablon bo z tymtymtym to nie idzie, jakieś mozaiki, razlicite strane stvare.
OdpowiedzUsuńDrugo. Norma. Stres zawsze schodzi po jakimś czasie. Już po: Jejejejeje, koniec, party, party itp. A potem już nie jest tak dobrze, bo wszystko schodzi.
Treto. Zacytowany Szaman, duma i chwała, ale Ty naprawdę jesteś człowiekiem-fartem, no przyjrzyj się, jak to na ISZiPie wyglądało ;)
Cetvrto. Żeby do czegoś dojść trzeba za-pie-rda-laaaaaać!!!
Peto. Wyłączy weryfikację obrazkową, bo wkurwia.