sobota, 11 stycznia 2014
Passive...
Obudziłam się taka pełna energii i nagle znów zamarłam... Nie tylko poległam na fotelu bez ruchu, ale też mentalnie... Chyba rzeczywistość mnie nagle przygniotła i kazała się uspokoić. Uśmiecham się, ale wewnątrz mnie wciąż rośnie smutek i strach. Wiatr huczy od kilku dni, w pokoju zimno, okna nieszczelne... I tak razem z tymi podmuchami przemykają się do mojego pokoju dziwne skrawki tęsknoty, żalu i niepokoju. Po co... Chcę się cieszyć wszystkim, chcę zaznać niezmąconego niczym spokoju, chcę znów być szczęśliwa... Naprawdę proszę o tak wiele?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak sobie czasem myślę, Siewieraku, że w Twoim podejściu życiowym przyda się ograniczyć passive, a zacząć wprowadzać w życie aggressive ;)
OdpowiedzUsuń