środa, 22 sierpnia 2012
Are you there...?
Nie... jeszcze spać nie poszłam. Zbyt wiele myśli kłębi się w mojej głowie, próbuję walczyć sama ze sobą. Staram się nie sprowadzić ponownie do tego co jest przyczyną mojej własnej autodestrukcji. Ale ponownie zaczyna brakować mi sił, bo powtarza się w kółko ten sam scenariusz. Ile można? Ile można popełniać te same błędy i potem płakać nad ich skutkami? Nie potrafię inaczej... Więc niech mi się uda choć raz do jasnej cholery! Niech wreszcie będzie tak, jakbym chciała, żeby było...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz